Uwielbiam wiosnę, zachwycają mnie wybuchające feerią barw kwiaty - i te w ogródku i te na łące.
Po leniwym dniu, który minął mi na kołysaniu się w hamaku z książką w ręce i wieczornym grillu, piszę teraz tego posta a uderzeniom palców w klawisze akompaniuje buczenie bąka.
Cały czas próbuję jakoś ogarnąć babciną maszynę do szycia, ze średnimi skutkami, ale nie poddam się - mam zamiar nauczyć się szyć na maszynie i basta! Jednak w tak zwanym międzyczasie chcę wam pokazać zaległości:
1.ukończona wreszcie powłoczka na poduszkę - zwykła, biała bawełniana powłoczka, markery do tkanin w dwóch kolorach (niestety jeden niebieski nie wystarczył, musiałam zamówić drugą sztukę), żelazko do utrwalenia koloru i oto jest - moja własna poduszka z motywem Union Jack :)
2. recyklingowa biżuteria, którą pokazałabym wcześniej, gdyby nie problemy z netem (kolczyki i broszka pamiętają jeszcze ubiegłą wiosnę, bransoletki to nówki)
3. a na koniec coś, co już od jakiegoś czasu pięknie mi służy - rama pozostała po rozbiciu lustra, kawałek dykty, samoprzylepny papier 'tablicowy' i oto moja prywatna, maleńka tabliczka na zapiski
Pora kłaść się spać... utulona do snu buczeniem warmińskiego bąka...przecież juro też jest dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz