środa, 5 kwietnia 2017

Słów kilka o pieniądzach

Ponoć dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach...

Ja dżentelmenem na szczęście nie jestem, a temat pieniędzy jest tematem niezwykle ważnym w dzisiejszych czasach... I chociaż nie potrzebuję ich w ilości niedawnej kumulacji w lotto [36 mln złotych ;)], bo do szczęścia potrzebuję tyle, żeby mieć dach, nad głową, co do garnka włożyć, być zdrowym i mieć ukochaną osobę u boku, to pieniądz potrzebny jest.
Pewnie oglądając telewizję czy słuchając radia, wy również jesteście bombardowani reklamami pożyczek, hipotek, kont, lokat itp.... a czy ktoś z was słyszał o IKE albo IKZE?
No, chyba, że akurat zwróciliście uwagę na reklamę Prudentiala o młodym bogu na emeryturze ;)


Byłam jakiś czas temu na spotkaniu rekrutacyjnym (oferta standardowa - pracownik biurowy; pan zaprosił na spotkanie, po czym okazało się, że nie tylko mnie, ale i z 10 innych osób, a stanowisko to doradca finansowy-a wciskanie innym kitu to nie moja bajka). Ale to spotkanie otworzyło mi trochę oczy jeśli chodzi o moje własne finanse - te bieżące, ale też oszczędności czy emeryturę. I chociaż byłam jedną z dwóch osób na sali, które wiedziały co to jest to wyżej wspomniane IKZE - bo na stronie internetowej mojego banku była informacja na ten temat - o tyle nie wiedziałam, na czym to polega, z czym to się je.

Wspomniane IKE (Indywidualne Konto Emerytalne) czy tez IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego) jest trochę takim III filarem. Czy wiesz ile będzie wynosić twoja emerytura z ZUSu za paręnaście lub kilkadziesiąt lat? Moja będzie wynosić np. tyle:

Słabo, co? A może i nawet nie będzie to tyle, bo do tego czasu ZUS zbankrutuje i nie dostanę nic. Przeraża nie ta perspektywa.

Ale może wyjaśnię to na przykładzie mojego banku (ING) i IKZE: jest dobrowolne, możesz odłożyć na nim od 100 do 5115,60 (w roku 2017), pieniądze trzeba oszczędzać minimum 5 lat, a wypłacamy je dopiero po 65 roku życia - jednorazowo lub w ratach. W tym przypadku nie płacimy "podatku Belki" (czyli 19% podatku od odsetek). Możemy z IKZE zrezygnować również wcześniej, ale przy oprocentowaniu 0,7% zyski nie powalają, no i w takim przypadku podatek od odsetek musimy zapłacić.

A co, gdybym już teraz założyła sobie IKZE?

Już trochę lepiej... I to przy założeniu, że odłożę 1200 zł rocznie.

A przy kwocie maksymalnej, tj. 426 zł miesięcznie?

Robi wrażenie, prawda?

I nie chodzi mi tu o reklamę banku, bo nikt mi tu za nią nie płaci. Ale biorąc pod uwagę fakt, jak rząd pana Tuska zrobił ludzi w bambuko kradnąc środki z OFE... naprawdę musimy się sami zacząć troszczyć o swoje przyszłe emerytury... Zwłaszcza, że teraz na jedną emeryturę dają pieniądze dwie zatrudnione osoby a za 20-30 lat  jedna osoba pracująca będzie łożyć na dwie emerytury - trochę to przerażające....

Aha! I jeszcze dwie sprawy - pieniądze na IKZE można wpłacić raz w roku, lub zrobić stałe zlecenie i wpłacać miesięcznie mniejsze kwoty... A co ważniejsze - PIENIĄDZE WPŁACANE NA IKZE MOŻNA ODPISAĆ SOBIE OD PODATKU!. I tak, jeśli rozliczamy się PITem-37 i mamy 18% podatku, a na IKZE wpłacimy w 2017 roku 1200 zł to od podatku odpisujemy sobie 216 zł (czyli 18% z 1200 zł - do kwoty maksymalnie 1637 zł )


Jeśli zaś trochę się znamy, lub chcemy mieć wpływ na stan naszego zabezpieczenia emerytalnego możemy wybrać IKE - tu możemy wpłacić do 12789 zł (w 2017 r.), ale też możemy mieć wpływ na to jak zainwestowane będą nasze pieniądze - czy w miarę bezpieczne, ale nisko oprocentowane obligacje, czy w bardziej ryzykowne, ale i też lepiej zarabiające fundusze inwestycyjne.

I nie mówcie - gdyby to było takie dobre, to przecież reklamowali by to w telewizji, gazety by o tym pisały... No nie do końca - 500+ i inne obietnice wyborcze obecnego rządu kosztują.... a gdyby ludzie nagminnie zaczęli odpisywać sobie te oszczędności od podatku, zasoby budżetowy by się zbytnio skurczyły...


Najważniejsze, żeby zacząć myśleć o tym już teraz. Tendencja Polaków do "jakoś to będzie" i "mam jeszcze czas, pomyślę o tym za 10-20 lat" nie jest najlepszym rozwiązaniem... Zwłaszcza, jeśli nie chcemy w przyszłości wybierać: czy kupić leki, czy jedzenie, a może zapłacić rachunki? Bo na wszystko nie będzie nas stać, mimo, że cale życie przykładnie pracowaliśmy i płaciliśmy do kasy państwa niemałe pieniądze... Smutne, ale jakże prawdziwe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz