czwartek, 8 listopada 2012

smashbook i taki sobie album

Jakiś czas temu brałam udział w candy, w którym można było wygrać Smashbook. Z nazwą tą spotkałam się pierwszy raz, więc pokopałam trochę w necie, by załapać co to takiego. I okazało się, że smashbooki robiłam już w podstawówce, tylko o tym nie wiedziałam... ponieważ najzwyczajniej w świecie to zeszyty z różnymi wycinkami z gazet, np z inspiracjami, ciekawymi pomysłami, czy chociażby rzeczami które lubię, które mi się podobają, które mnie definiują - np. ulubione piosenki, książki, przyjaciele, cudowne momenty z życia... taki powrót do korzeni scrapbookingu. Przy okazji remontu znalazłam nawet jeden taki zeszyt ;)

A dlaczego o tym piszę? Ano bo pomysł ten natchnął mnie do działania. I wreszcie, po ośmiu miesiącach od powrotu z wyjazdu do Londynu, zrobiłam album londyński :) z kilku setek zdjęć wybrałam ok 60, oczywiście zrecyklingowałam ulotki zbierane gdzie się dało, a nawet papierowe torebki ze sklepów z pamiątkami... i powstał taki album :)











Oczywiście post ten odczekał kilka miesięcy na publikację, bo zawsze zapomniałam zrobić zdjęcia albumu i jakoś tak nigdy nie było okazji, żeby wyjść z tym tematem. Za to teraz nadrabiam tę zaległość.

Przesadziłam trochę z wielkością kółek spinających, ale nie ma tego złego - w wielu miejscach w Londynie jeszcze nie byłam choć chciałam je zobaczyć - więc przy następnej wizycie, co nastąpi już za parę dni i potrwa duuuużo dłużej - dorobię mnóstwo zdjęć i wzbogacę album o dodatkowe karty :) a później oczywiście się nimi z wami podzielę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz