poniedziałek, 9 grudnia 2013

wiła wianki, piekła ciastka i hasała na śniegu

Okres adwentu już od wielu lat kojarzy mi się z adwentowymi wieńcami i girlandami oraz z pieczeniem ciasteczek :) Zazwyczaj są to niemieckie Linzer Sterne i Zimtsterne, a od kilku lat również Mincemeat Pies. Bardzo lubię to celebrację, radosnego w końcu, okresu oczekiwania na Boże Narodzenie - zakładam grube skarpety, zapalam mnóstwo świec i świątecznych lampek, słucham świątecznych piosenek, pogryzam ciasteczka, które popijam gorącą czekoladą (czasem z rumem, na rozgrzewkę) i rozkoszuję się tą grudniowo-świąteczną atmosferą.

Świąteczne przygotowania rozpoczęłam pierwszego grudnia od wianków. Może nie wszystkie wianki wiłam - jeden, tradycyjnie już, świerkowy, drugi z brzozowych gałązek, a trzeci podpatrzony na pinterest: na styropianowej bazie przyklejone różnej wielkości plastikowe bombki. I wszystkie podobają mi się niezmiernie :)
Wianek świerkowy jest bazą do wieńca adwentowego na stół. Dodałam do niego sztuczne, brokatowe gałązki ostrokrzewu w czerwieni i złocie oraz czerwoną pachnącą świątecznie świecę. Całość wylądowała na złotym talerzu na jadalnianym stole. Po zastanowieniu dorzuciłam garść orzechów laskowych i kilka orzechów włoskich - pomalowanych na złoto- oraz kilka długich lasek cynamonu.


Wianek gałązkowy ozdobiłam nanizanymi na drucik florystyczny sztucznymi perełkami i perłową girlandą.


Wianek bombkowy wisi póki co w oknie sypialni i już stanowi namiastkę świątecznej dekoracji.


W sobotę z kolei całe popołudnie spędziłam w kuchni na pieczeniu adwentowych ciasteczek. Na równi ze świerkowymi wiankami i girlandami to taka nasza mała tradycja przedświąteczna. Zdarzało się, że ciastka trzeba było dopiekać, bo jakoś w magiczny sposób znikały z puszek zanim się ktokolwiek zorientował...

Tradycyjnie już zagniatałam, wykrawałam i piekłam cynamonowe gwiazdki i przekładane ciastka z konfiturą malinowo-pomarańczową, oraz robiłam nadzienie do mincemeat pies (choć z mielonym mięsem nie mają one nic wspólnego). Jeśli ktoś z was jest chętny na wypróbowanie ciastek poniżej zamieszczam przepisy.

Linzer Sterne
 składniki na ok 50 szt

200 g masła
150 g cukru
1 żółtko
100 g zmielonych orzechów laskowych
100 g migdałów
200 g mąki
1 łyżeczka cynamonu
szczypta mielonych goździków

mąka do wałkowania
100 g konfitury malinowej
cukier puder do posypania


Masło, cukier i żółtka utrzeć na puszystą masę. Dodać zmielone orzechy i migdały, mąkę, cynamon oraz goździki. Ciasto zagnieść, zawinąć w folię i włożyć do zamrażarki na godzinę. Po wyjęciu dość cienko rozwałkować (ok 2-3 mm) i wycinać ciasteczka okrągłą foremką o średnicy ok 4 cm. W połowie ciastek wyciąć małą gwiazdkę (lub kółeczko, serduszko). Placuszki bez otworu posmarować na środku konfiturami i przykryć placuszkami z otworem.
Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i piec 12-15 minut w temperaturze 175°C na złotobrązowy kolor. Posypać cukrem pudrem. 
Można przechowywać w metalowej puszce lub innym szczelnie zamkniętym pojemniku nawet 3 tygodnie (dłużej nigdy nie stały).

Linzer Sterne - przekładane ciastka z konfiturą malinowo-pomarańczową

Zimtsterne
skł na ok 40 ciastek

100 g zmielonych orzechów laskowych
125 g zmielonych migdałów
2 białka
szczypta soli
1/2 łyżeczki soku z cytryny
125 g cukru pudru
2 łyżeczki cukru waniliowego
1 łyżka mielonego cynamonu

cukier do wałkowania
ewentualnie cynamon do ozdoby

Z białek, soli i soku z cytryny ubić pianę. Dodać cukier i ubijać aż się rozpuści. Odłożyć 3 łyżki masy, a do reszty dodać cukier waniliowy, cynamon, orzechy i 100 g migdałów. Zagnieść i odłożyć w chłodne miejsce na 2 godziny. Blat posypać cukrem i resztą migdałów, ciasto rozwałkować na grubość 3/4 cm, wycinać gwiazdki, posmarować po wierzchu resztą piany zmieszaną z kilkoma kroplami wody. Piec 15-18 min w temp. 150°C, wystudzić. Można na koniec posypać cynamonem.

Zimtsterne - cynamonowe gwiazki

A jeśli chodzi o wspomniane w tytule hasanie na śniegu - no cóż, w końcu i nad Warmię przywiało śnieżne chmurzyska i sypało przez dobre trzy dni. Na szczęście nie odcięło mnie zupełnie od świata, a śnieg był wspaniałą wymówką, by powygłupiać się trochę na sankach, porzucać śnieżkami i poczuć się znów trochę jak dziecko.

A jak Wasze pierwsze w tym roku doświadczenia ze śniegiem?

Ściskam Was gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz