Przyszła pora na szafę. Zabieraliśmy się za nią w sumie już od roku. Wiedzieliśmy doskonale, że nas to nie ominie, ale zabieraliśmy się za to jak przysłowiowy "pies za jeża".
Największą trudnością był słup konstrukcyjny stojący sobie w najlepsze na środku pokoju. Ktoś miał również ułańską fantazję i dokleił do niego murek. Ktoś następny dodał półki. I tak stało to na środku w sumie tylko przeszkadzając i łapiąc kurz.
|
Tu już półki częściowo rozebrane |
Na pierwszy ogień poszła więc demolka - zdemontowaliśmy półki, rozebraliśmy obudowę słupa, rozbiliśmy murek. I tak została nam dziura w panelach (którą jeszcze nie wiemy jak zakleić, bo jest na środku pokoju) i słup, który na wszelki wypadek przetarliśmy papierem ściernym i zaimpregnowaliśmy bejcą.
|
Zaimpregnowany słupek |
Zaopatrzyliśmy się w płyty z karton-gipsu, aluminiowe profile i kątowniki, śruby, kołki, siatkę do połączeń i taśmę fizelinową. I wzięliśmy się za robotę. Przemyślenia odnośnie "jak to, kurczę, zrobić" zajęły nam sporo czasu przed. Było również parę koncepcji, ale ostatecznego kształtu nabierało to w trakcie stawiania - czasem tylko ze względów czysto praktycznych, bo, np. nie można było fizycznie zrobić czegoś, co planowaliśmy. Ciężko było w ogóle znaleźć w przepastnych zasobach internetu jakiś film instruktażowy odnośnie budowania ścian z kątami lub zabudowywania "dziwnych" przestrzeni, dlatego musieliśmy poradzić sobie sami.
Na początku zbudowaliśmy szkielet:
Dolne i górne profile (profil C, szerokości 3 cm) przymocowaliśmy na kołki szybkiego montażu. Zaczęliśmy od najdłuższej ściany, następnie ustawiliśmy prostopadłą do niej pierwszą krótką ścianę, kolejną krótką prostopadłą i dosłownie kawałek łączący trzecią ścianę ze słupkiem. Całość wyglądała tak:
|
Szkielet z profili aluminiowych o szerokości 2,5 cm |
Na szkielet zaczęliśmy przymocowywać na wkręty płyty z karton-gipsu. Następnie, już według standardu zakleiliśmy "łebki" wkrętów szpachlą gipsową. Gdy wyschła pokryliśmy nią całą ścianę cienką warstwą. A gdy ta wyschła, drugą jej warstwą. Na koniec nałożyliśmy trzecią warstwę, tym razem gładź typu 'finish'. A na zupełny pokryliśmy ją dwoma warstwami białej farby ściennej.
|
zamocowana płyta z karton-gipsu |
|
płyty pokryte gładzią szpachlową |
Następnie na ścianach rozrysowaliśmy sobie naszą szafę - wszystkie półki i ściany pionowe - nawet nie wiecie, jak to nam później ułatwiło pracę! I jeśli myślicie, że skoro pan na youtubie stawia szafę sam, bez niczyjej pomocy, podpierając sobie płyty głową a kąty łapiąc "z powietrza" - to NIE!, to tak na pewno nie działa. ;) Ale są sposoby, dzięki którym dwie osoby mogą postawić wnętrze szafy w kilka godzin.
Ale wracając do meritum - rozrysowanie pomogło nam nie tylko w zwizualizowaniu sobie wyglądu szafy, ale również w wyliczeniu ile chcemy półek i jakie mają mieć wymiary oraz jakie wymiary mają mieć ściany pionowe. A w późniejszym etapie również w mocowaniu półek.
Pojechaliśmy więc do hurtowni meblowej zamówić płyty. Wcześniej zjeździliśmy już wszystkie jakie znaleźliśmy w Olsztynie i wybraliśmy z wystaw płyty, które się nam spodobały - wyobraźcie sobie, że było okrutnie z tym ciężko, bo praktycznie niedostępne są już płyty zdobione, są jedynie gładkie kolorowe, lakierowane lub o strukturze drewna ( :( ). No ale z braku laku wybraliśmy dwa kolory: Rigoletto i Limba firmy Kronopol, z tym, że chcieliśmy, aby słoje nie układały się w pionie, ale w poziomie.
|
płyta laminowana Limba (źródło: http://www.swisskrono.pl/mdm/Plyty-laminowane) |
|
Płyta laminowana Rigoletto (źródło: http://www.swisskrono.pl/mdm/Plyty-laminowane) |
Ale pan w hurtowni ukrócił nasze zapędy informacją, że płyty Limba już nie produkują, więc dobraliśmy inną, podobną, o nazwie Jesion Moskwa, również firmy Kronopol (na żywo nie jest aż taki biały).
|
płyta laminowana Jesion Moskwa (źródło: http://www.swisskrono.pl/mdm/Plyty-laminowane) |
Do tego wnętrze szafy docięli nam ze zwykłej białej laminowanej płyty - opcja budżetowa, taka płyta kosztowała jedynie 107 zł za szt).
Czekając aż dotną i okleją nam płyty na pożądane wymiary L. zrobił oczka ledowe - i tak było wyprowadzony kabel do tego miejsca (tak, wiem, strasznie to dziwne miejsce na żyrandol, po drugiej stronie pokoju też był on w tym miejscu).
Jak tylko docięli nam płyty trzeba je było wtaszczyć na to nasze 3 piętro... a trochę ich było - pocięte 4 płyty o ogólnych wymiarach 2,80 x 2,07 m, a ważyły chyba z tonę. Wnosiliśmy też wszystkie okucia do szafy (ceowniki, rączki, tor górny i dolny, wsporniki do półek, kółka górne, wózki dolne, podpórki do półek, szczotki odbojowe i przeciwkurzowe, wkręty i klipsy do torów), reling (kupiliśmy taki długi, ok 2m i cięliśmy go zwykłą piłką do metalu na potrzebne odcinki), metalowe kątowniki i masę kołków szybkiego montażu i kołków wkręcanych do płyt z karton-gipsu. Podczas tego remontu staliśmy się niemal codziennymi bywalcami marketów budowlanych ;)
|
obraz nędzy i rozpaczy - cała podłoga zasłana elementami konstrukcujnymi, płytami itp. |
Po wniesieniu tego wszystkiego do mieszkania wzięliśmy się za robotę. Najpierw zamocowaliśmy pionowe ścianki działowe na kątowniki (do podłogi i ściany) a następnie już do tych ścianek i ścian krańcowych montowaliśmy półki na specjalne wsporniki do półek.
|
wnętrze szafy |
Teraz przyszedł czas na montaż płyt bocznych, będących "obramówką" szafy. Poprosiliśmy o wycięcie czterech długich i wąskich elementów z ciemnej płyty (11x250 cm i 11x235cm). Nie były one obklejane, zamontowaliśmy na nie ceowniki (po grubości). Przymocowaliśmy te elementy do podłogi, sufitu i ścian. Dopiero na to zamocowaliśmy tor górny (na wkręty) i tor dolny (na klipsy - fajne rozwiązanie, bo nie widać wkrętów/śrubek).
Przyszła pora na złożenie drzwi. na krótki, ciemny element zamocowaliśmy z obu stron łączniki i dopiero potem mocowaliśmy jasne płyty. Kiedy już te trzy płyty były razem mocowaliśmy rączki (w tej pozycji, bo rączki miały 2,75m, a sufit mamy na 2,5 m) i dopiero po zamontowaniu docinaliśmy je do długości drzwi. potem mocowaliśmy ceownik na górnym i dolnym rancie drzwi, a na koniec przykręciliśmy wózek dolny i górne kółka. Z ceownikiem dolnym było trochę zabawy, bo trzeba było odciąć tył i dół po obu stronach, robiąc miejsce na kółka (w dolnej płycie muszą być specjalne otwory na wózki).
A tak wyglądają drzwi po włożeniu w tory i wyregulowaniu dolnych wózków:
|
Szafa w całej okazałości |
Po złożeniu szafy wzięliśmy się za regał. Nauczeni doświadczeniami z szafy skończyliśmy montowanie 9 pólek w ok 2 godziny. Najpierw rozmierzyliśmy odległości i narysowaliśmy linie. Następnie nawierciliśmy otwory na kołki rozporowe, założyliśmy te kołki i lecąc już od góry po kolei montowaliśmy półka po półce. A oto efekt:
|
Regał na książki |
I wygląd całości:
I dla porównania wersja sprzed:
Całość kosztowała ułamek ceny (ok. 1700 zł), ale sporo własnej pracy. W zeszłym roku robiliśmy mały rekonesans, to za szafę tej wielkości pan zaśpiewał minimum 3000 zł (i to bez ścianki działowej, elektryki i regału).
Wszystko zrobiliśmy sami, w większości mój L. (ja byłam jedynie pomocnikiem majstra i zrobiłam wyliczenia wnętrza szafy, frontów i półek regału).
I co myślicie o tej samoróbce?